Wśród nieprzyjemnych i smutnych historii, bardzo fajnie dostać czasami mail „ku pokrzepianiu serc” 🙂
Dziękuje Pani Roksanie, że zdecydowała się do mnie napisać!
Ewelina
Ja jestem przykładem, że nie można wszystkich pracodawców wkładać do jednego worka.
Mam bardzo dobre doświadczenia. Pracując u jednego pracodawcy ok 6 lat, po pewnym czasie zaszłam w ciążę. W pracy nie było to żadnym problemem, czekali na mój powrót. Na czas mojej nieobecności zostało zorganizowane zastępstwo. Życie jednak tak się ułożyło, że do tej pracy nie wróciłam.
Po rocznym urlopie macierzyńskim czekała już na mnie inna, lepsza oferta
Nowy pracodawca wiedział doskonale, że jestem mamą rocznego dziecka. Również nie był to żadne problem. Oczywiście, że się obawiałam i miałam różne myśli. Znając realia, zastanawiałam się, jak pracodawca podejdzie do zatrudnienia młodej mamy. Okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Powiem więcej, nie padło nigdy ani jedno stwierdzenie choćby sugerujące, że to może być problem. Nikt nie zakładał, że od razu na pewno będę chodzić na zwolnienia albo nie będę zaangażowanym pracownikiem.
Firma do tego stopnia była pomocna w tych pierwszych, trudnych dniach (moje pierwsze rozstanie z dzieckiem i to od razu na 4 dni), że zaproponowano mi możliwość zabrania ze sobą dziecka na wyjazdowe szkolenie wstępne. Oczywiście dziecko w trakcie mojego szkolenia musiałoby mieć opiekę innej osoby. Było to dla mnie duże, pozytywne zaskoczenie. Potem dowiedziałam się, że taka praktyka w tej firmie to nie jest nic niecodziennego. Kobiety pracują tu wiele lat, rodzą nawet po troje dzieci i zawsze mają gdzie wracać. Panuje tu szacunek dla pracownika jako człowieka oraz szacunek dla czasu dla rodziny. Także są jeszcze pracodawcy prorodzinni 🙂 I na koniec smaczek, pracuję w dużej, międzynarodowej korporacji.
Roksana
I super!