Wspierają nas

Artykuły

Spowiedź rekrutera – Co oznacza literka „M”?

Praca rekrutera nie jest taka łatwa, jak nam się wydaje. Całe dnie spędza się na rozmowach kwalifikacyjnych, wypytując o umiejętności, doświadczenie i zainteresowania. Praca, która ma na celu wyłonić spośród kilkudziesięciu lub kilkuset tysięcy osób tego jedynego pracownika, nie jest taka prosta. Rekruter często bazuje na własnej intuicji i wiedzy, jednak nie zawsze to wystarczy. Są sytuacje, z którymi tak łatwo sobie nie poradzi. Nie każdy poszukujący pracy jest świadomy tego, że nad rekruterem często jest szef, który podejmie ostateczną decyzję. Rekruter może znaleźć idealnego kandydata, zaprezentować jego umiejętności najlepiej, jak potrafi, stanąć na głowie, jednak z góry postawionych warunków nie przeskoczy. Niestety rekruterzy są dziś szkoleni do tego, w jaki sposób wyłapywać „niepożądanych” kandydatów, nawet jeśli sami się do wszystkiego nie przyznają…

WASZA HISTORIA

Czy wiesz, że na rozmowy kwalifikacyjne kandydaci często nie przychodzą? Tego dnia przyszli wszyscy umówieni kandydaci, za to nie przyszedł mój kolega, który część tych rozmów miał przeprowadzić.

Wykończona, po 23 rozmowach pojawiłam się w gabinecie przełożonego.

– Wszyscy przyszli! Masakra. Już nie pamiętam, kto co mówił – powiedziałam i rzuciłam aplikacje kandydatów na biurko, po czym padłam na fotel. – Jak tu zrobić selekcję?

– Jadłaś coś?

– Nie.

– To zaraz pójdziemy, stawiam piwo. – Szef rozdzielił aplikacje na dwie części. – No, to wstępną selekcję już mamy. – Odłożył na bok wszystkie, na których widniało oznaczenie „M”. Resztę przesunął w moją stronę.

Literka „M” oznacza „mama”. To jednak nie tak, że pytam: „czy jest Pani mamą?”, „czy planuje Pani dzieci?”. Nie muszę. Świeżo upieczone mamy siedzą na rozmowie spięte, nie opierają się o oparcie krzesła. Obrączka na palcu to znak, że trzeba zdobyć więcej informacji na ten temat. Rozmowa jest bardzo grzeczna – kandydatka musi poczuć się trochę bardziej komfortowo – taka jest zasada. Jest miło na tyle, że sama z siebie przy pytaniu o ostatnią pracę opowiada o macierzyńskim, dziecku i o tym, że „trochę zapomniała” i kilka rzeczy musiałaby sobie przypomnieć. „Jesteśmy przecież kobietami, rozumiemy się i wspieramy, prawda?” – swoim uśmiechem pokazuję jej, że właśnie tak jest. Tematy zawodowe zdecydowanie mniej ją pasjonują niż warunki zatrudnienia, a przede wszystkim godziny pracy.

– Najlepiej między 9 a 14 – proponuje.

– Ale to nie jest nawet osiem godzin – odpowiadam nieco zbita z tropu.

– A jest możliwość pracy na pół etatu?

Kilka szczegółowych pytań powoduje, że kandydatka znów traci pewność siebie. Ma nawet fajne, choć niewielkie doświadczenie, ale sama nie docenia swoich kwalifikacji. Wydaje się, że chowa urazę do poprzedniego pracodawcy, chociaż nie mówi tego wprost. Na ile mam siły, staram się podnieść jej pewność siebie, podpowiedzieć odpowiedzi na pytania z rozmowy kwalifikacyjnej – może następna, w innej firmie pójdzie jej lepiej. Na koniec piszę w prawym górnym rogu CV: „M” i rzucam najczęstsze kłamstwo rekrutera: „Zadzwonimy”.

Paulina z Katowic

DODAJ KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Patronaty medialne



×

Polub nas na Facebooku

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial