Znalazłam całkiem fajną pracę. Myślałam, że chwyciłam byka za rogi. Powoli uczyłam się nowych zadań, zdobywałam nowe kwalifikacje i umiejętności. Po roku awansowałam. Miałam pod sobą kilku pracowników. Jeździłam na szkolenia. W pracy miałam super ekipę, szef też był dla mnie dobry. Regularnie dostawałam premie. Raz większe, raz mniejsze – zależy co zrobiłam, ale zawsze była. Pracowałam tak kilka lat.
Przepracowałam kilka lat, chciałam być fair i powiedziałam że planuje ciążę
Byłam też już kilka lat po ślubie. Magiczna 3 z przodu, zbliżała się nieubłaganie i coraz częściej zaczęłam myśleć o powiększeniu rodziny. Chciałam być fair wobec pracowników i pracodawcy i w delikatny sposób robiłam podteksty. Nie mówiłam wprost o moich planach. Któregoś dnia szef zaprosił mnie na spotkanie i sam z siebie powiedział, że jesli czuję że to chwila aby zostać matką to nie ma problemu, sam jest ojcem, ale fajnie jakbym zaczęła przygotowywać innych do mojej nieobecności. Powiedziałam, coś że nie wiem czy się szybko uda. On powiedział, abym się nie martwiła niczym.
Bez stresu szybko zaszłam w ciążę
Po takich słowach, czułam się wyjątkowa. Tyle czytałam i słyszałam o psychicznych szefach. To dało mi skrzydeł i wiedziałam ze szybko wrócę do pracy po urlopie macierzyńskim bo miałam do czego. 2 miesiące później zaszłam w ciążę. W ciąży pracowałam do 7 miesiąca bez problemu. Czułam się bardzo dobrze. Zniosłam ją naprawdę fenomenalnie. Na początku były mdłości – mogłam wtedy pracować zdalnie. Szef także zwrócił uwagę, że nie powinnam tyle godzin siedzieć przy komputerze i znalazł mi proste inne zajęcia. Każdy był dla mnie bardzo dobry. Ten okres wspominam rewelacyjnie i życzę, tego każdej kobiecie.
Praca na urlopie macierzyńskim
Podczas urlopu macierzyńskiego byłam pod telefonem, cały czas byłam aktywna zawodowo. Szef dzwonił do mnie na ploteczki, pytał się jak syn rośnie itp. Mówię Ci sielanka! Wiedziałam, że mam gdzie wracać, wszyscy na mnie czekali szef i zespół. Syn dostał się do żłobka jak miał 10 msc. 2 miesiące szykowałam siebie i jego, aby wrócić do pracy na pełen etat.
Wróciłam pełna zapału do pracy i byłam chętna na nowe wyzwania.
Koszty związane z dzieckiem okazały się być wysokie ( tak – myślałam że, wszystko kosztuje 5 zł), do tego doszedł kredyt za mieszkanie i chcąc więcej zarabiać, po pół roku od powrotu – zaproponowałam że mogę pracować więcej i wykonywać bardziej ambitne obowiązki. Zaczęłam starać się o awans. Miałam rewelacyjne wyniki. Czułam, że jestem świetna, mam wsparcie. Chciało mi się pracować. Szef wysłał mi mobilizującą wiadomość z informacją o awansie, musimy dogadać kwestie finansowe.
Więcej pracy, więcej obowiązków, ale podwyżki jak nie było tak nie ma…
Pracowałam więcej, dostałam pod sobą 4 pracowników. Ich pracę musiałam nadzorować, sprawdzać i wykonywać swoje obowiązki. Miało być spotkanie, które odbyło się dopiero 2 msc później. W tym czasie szef nie miał dla mnie czasu. Cierpliwie czekałam, nawet nie nalegałam.
W reszcie doczekałam się spotkania. Pełna nadziei z uśmiechem weszłam do pokoju. Na spotkaniu dowiedziałam się, że mi się jednak to nie należy. Nie dlatego, że jestem zła, słaba, nie nadaję się czy coś… nie…
Szef wyciągnął kartę, długopis i zaczął pisać cyferki, daty i obliczać ile ja faktycznie przepracowałam…
Odjął mi 9 miesięcy w ciąży (a pracowałam w zaawansowanej 7 miesięcy, odjął mi 12 miesięcy macierzyńskiego, sprawdził ile byłam na urlopie w ciągu lat (to mi się należało przecież). … jak to widziałam ciekły mi łzy…tak same z siebie. Nie mogłam się powstrzymać. Naprawdę myślałam, że jestem silniejsza, ale łzy ciekły mi okropnie. Nie zanosiłam sie jękiem czy płaczem. Leciały mi mimowolnie przy grobowej minie.
Powiedziałam tylko, że przecież w ciąży pracowałam do 7 miesiąca normalnie w biurze – odpowiedział, ze to nie to samo, bo była lekka praca i mało przy komputerze. Powiedziałam, że pracowałam w ciąży byłam na bieżąco z klientami itp. – usłyszałam, że to mi będzie ciężko udowodnić. Zatkało mnie.
Nie chciałam więcej go słuchać i wyszłam z pokoju. Poszłam do swojego biurka zapłakana jak dziecko, jak nieudacznik i chlapnęłam coś o dyskryminacji. Niestety jeden z pracowników, od razu przekazał tą informacje dalej. Skończyło się tak, że zagrożono mi dyscyplinarką. Musiałam się poniżyć i przeprosić.
Zwolnił mnie 2 miesiące później. Zrobiłby to wcześniej, ale był na wakacjach…
DODAJ KOMENTARZ