Jedna z uczelni wyższych we Wrocławiu, znana od wielu lat, z wysoką pozycją, ciesząca się ogromnym szacunkiem potraktowała mnie w nieludzki i karygodny sposób.
Rozmowa kwalifikacyjna
Rozmowa kwalifikacyjna odbyła się na wysokim poziomie, dokładnie analizowano moją kandydaturę. Zadają konkretne i bardzo dobre pytania. Cieszę się, że potrafię odpowiedzieć na wszystkie i czuję się najlepszym kandydatem na to stanowisko. Czuć chemię miedzy nami, dwie Panie, które rekrutowały mnie były bardzo miłe i życzliwe. Pod koniec rozmowy wyraziły chęć, współpracy ze mną. W trakcie pada to niefortunne pytanie, którego żadna kobieta nie znosi. Szczególnie jeśli zadają je inne kobiety.
Czy planuje Pani ciążę?
To pytanie jest okropne. Dlaczego nikt mężczyzny nie zapyta czy planuje razem z kobietą ciąże? Czy idzie na tacierzyński, czy będzie brał L4 na dziecko? Frustrujące, ale odpowiadam z uśmiechem i pełnym skupieniem. Odpowiadam, że na razie nie planuję, an pewno nie w ciągu 2 lat. Satysfakcjonuje ich to i od razu dostaję posadę. Omawiamy finanse – przystają na moje warunki. Od razu postanawiają oprowadzić mnie po nowym miejscu pracy. Zapoznaję się z całym personelem. Mam zacząć za tydzień. W międzyczasie otrzymuję na maila dużo bardzo poufnych informacji, do zapoznania się. Umawiamy się na szkolenie BHP. W tygodniu mam zrobić badania lekarskie.
2 Dni później
W czwartek rano idę na badania lekarskie i spędzam pół dnia w przychodni. Cieszę się z nowej pracy, nowych możliwości. Podoba mi się ekipa pracujących osób – wydawać by się mogło na poziomie. Wieczorem jednak dostaję telefon… „Bardzo mi przykro, ale niestety nie możemy Pani zatrudnić – słyszę w słuchawce. – Przyjechał szef i powiedział, że chce mężczyznę na tym stanowisku albo kogoś, kogo znamy, zaufanego, bo wie Pani czego on się obawia…” Oczywiście nie wiem, czego może bać się osoba, której nigdy nie poznałam, która nigdy mnie na oczy nie widziała ani nie rozmawiała. Po drugie, skąd nagle woził się jakiś szef? Gdzie osoby z, którymi rozmawiałam prezentowały się jako osoby konkretnie odpowiedzialne za wybór pracownika – jedna prezentowała się jako szef. Jednak znalazła się szef wszystkich szefów.
Pytam zatem,z drżącym głosem: „Czego, się obawia?!”. Odpowiada mi przerażony, zawstydzony głos w słuchawce „ No wie Pani… ciąży…” – tu już puściły mi nerwy. Pytałam, kto tu rządzi, na tej uczelni – mówiła mi na rozmowie kwalifikacyjnej, że ona. Byłam wściekła, brakowało mi słów, czułam że zaciskam pięść i się trzęsę.
Zapytałam, czemu ten szef sam do mnie nie zadzwonił albo nie zaprosił mnie na spotkanie i nie powiedział mi tego w twarz? Po drugie, jak można mnie oceniać, nie znając mnie? A po trzecie… przecież nawet nie zaczęłam pracy…
Ta sytuacja, ogromnie odbiła się na moim stanie psychicznym. Zostałam zrównana do roli kobiety- wyzyskiwacza, kobiety- przyszłego inkubatora. Poniosłam surowe konsekwencje, innych osób innych kobiet…
Jednak po kilku dniach podniosłam się i postanowiłam coś z tym z zrobić!
Ewelina
DODAJ KOMENTARZ