Wspierają nas

Artykuły

Tylko nie mów nikomu w pracy, że jesteś w ciąży!

Ćwiczę swoją asertywność, dbajcie o siebie i swoje prawa w pierwszej kolejności.

Poprzedzający rok był dla mnie dość intensywny ze względu na ambitny projekt. W między czasie poznałam przyszłego narzeczonego więc można powiedzieć: pojawiły się plusy i minusy. Nagle po dość pracowitym czasie oznajmiono mi, że firma zamyka mój projekt i rozwiązuje stosunek pracy z zespołem. Nie chcąc rozpaczać, od razu szukałam nowego zajęcia.

Intensywnie trzy miesiące rozmów kwalifikacyjnych etc, i żadnego zajęcia na horyzoncie.

W tym czasie, widząc sytuację w której się znajduje – pracę na rozsądnych warunkach zaproponował mi „przyszły/niedoszły szwagier”. Facet mojej siostry.

Zrobiłam rachunek za i przeciw.

Satysfakcjonujące zarobki, jednak wiązało się to z przeprowadzką 200 km. Wiązało się to także, z relacjami rodzinnymi. Niestety byłam już w dołku, zdecydowałam się przyjąć propozycję, ustalając z przyszłym pracodawcą, że sprawy zawodowe oddzielamy od relacji ” jestem siostrą Twojej partnerki” etc.

Po okresie próbnym trwającym 3-miesiące otrzymałam umowę o pracę na czas nieokreślony, jednak poważnie zastanawiałam się nad powrotem.

Jednak chciałam być konsekwentna i dotrwać minimum roku zanim pójdę dalej. Praca jak praca, można się przyzwyczaić, jednak siostra stawiała mnie w dziwnych sytuacjach, jakbym miała czasem „donosić” na pracodawcę. Powtarzałam sobie jeszcze trochę.

Z końcem marca okazało się, że jestem w ciąży.

Obawiałam się reakcji ze strony rodziny i współpracowników. Nie planowałam tego, nie byłam gotowa. W takiej sytuacji w pierwszej kolejności dzielisz się „radosną wiadomością” z rodziną, ja natomiast poszłam do pracodawcy. Zbliżał się okres świąteczny, więc chciałam poinformować bliskich przy świątecznym stole, jednak znając charaktery bliskich, udałam się do pracodawcy – partnera siostry. W pierwszej chwili zarefował bardzo dobrze, powiedział ciesz się, super jakoś to ułożymy. Kamień z serca, wychodziłam z gabinetu ze łzami radości że jednak nie będzie tak źle, że będę mogła spokojnie jeszcze pracować.

Dwa dni później, dzień przed wspólnymi świętami, mój pracodawca zaprosił mnie na rozmowę i zasugerował, że najlepiej gdyby w firmie nikt nie dowiedział się o tej „wpadce”, oraz że całe szczęście jeszcze gdzieś „nie zgłosił” mojej osoby. Zasugerował, że anuluje umowę na czas nieokreślony, a w jej miejsce z datą wstecz podpiszemy umowę tylko na pół roku, ja zaraz odejdę na urlop, później sprawę przejmie ZUS. Dodatkowo usłyszałam, że z dzieckiem to już kariery nie zrobię. Okres świąt i kolejny tydzień wspominam jedynie jako jedną wielką rodzinną awanturę. Moi rodzice poparli również domniemanego szwagra.

Pod naciskiem każdej ze stron, wynegocjowałam że podpiszę inną umową w zamian umowy na cz. nieokreślony jednak jej termin ma ustać w miesiącu porodu.

Zrobiłam to pomimo że prawo mnie chroniło, nie chciałam dalszych awantur. To już tylko nauczka dla mnie, że muszę nauczyć się nie dać sobie wchodzić na głowę i być bardziej asertywną.

Chciałam się podzielić historią, abyście dbały w pierwszej kolejności o swoje, nie istotne czy chodzi o rodzeństwo, pracodawcę czy współpracowników.

Wyprowadziłam się, w firmie do tej pory nikt nie wie, że urodziłam dziecko. Kontaktu z byłym pracodawcą oraz siostrą mam wyłącznie na zasadzie zdawkowych rozmówek przy okazji mijania się w progu domu rodzinnego.

Anonim

DODAJ KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Patronaty medialne



×

Polub nas na Facebooku

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial